fot. zdjęcie ilustracyjne/ fot. pixabay

Strażnicy miejscy z Mysłowic podjęli nietypową interwencję. Na komendę zadzwoniła dyrektor jednego z działających w Mysłowicach banków. Dyrektorka zaalarmowała funkcjonariuszy, że seniorka może mieć poważny problem z powrotem do domu. Jak podkreśliła, silne mrozy i ograniczona sprawność ruchowa starszej pani wzbudziły jej niepokój i poważne wątpliwości, czy kobieta będzie w stanie sama wrócić do swojego domu.

– Podczas rozmowy w radiowozie nasi funkcjonariusze zauważyli, że z kobietą zaczyna dziać się coś dziwnego, nie wiedziała gdzie jest i miała trudności z wymową. Po dotarciu do jej mieszkania doszło do groźnie wyglądającej sytuacji – relacjonuje Ginter Płaza, komendant Straży Miejskiej w Mysłowicach

Kobieta nagle utraciła kontakt z otoczeniem, zaczęła majaczyć aż w końcu osunęła się na krześle. Bez chwili wahania została wezwana karetka pogotowia ratunkowego. Oczekując na pomoc strażnicy zauważyli, że na stoliku nocnym znajduje się glukometr. W tym momencie wszystko stało się jasne – kobieta chorowała na cukrzycę i właśnie przechodziła atak hipoglikemii.

Na szczęście dzięki szybkiej reakcji funkcjonariuszy kobieta nie zapadła w śpiączkę. Ratownicy medyczni, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, natychmiast zabrali chorą do szpitala.

– Pogratulowałem i podziękowałem strażnikom, którzy podjęli tę interwencję. Na pochwałę zasługuje także postawa dyrektorka banku, która mając na względzie dobro starszej osoby postanowiła poprosić nas o pomoc – podkreśla komendant Ginter Płaza