fot. Beata Kucz

Ona pochodzi z Tychów, ale od ośmiu lat mieszka w Mysłowicach. On jest katowiczaninem. Dominikę i Mateusza połączyła wspólna pasja, czyli dobre jedzenie, dlatego od kilku lat piszą o śląskich restauracjach na blogu www.gdziezjescnaslasku.pl.

Wszystko zaczęło się trzy lata temu. Mateusz, na co dzień zajmujący się testowaniem produktów spożywczych pojawiających się na sklepowych półkach, założył blog, by recenzować lokalne restauracje.

– Dołączając do Mateusza, wyraziłam chęć większego zaangażowania się w projekt restauracyjny. Staram się aktywnie działać i dopracowywać nasze social media. Nasz blog ma dużo odsłon każdego dnia, fanpage na Facebooku @GdzieZjescSlask liczy ponad 1,2 tys. użytkowników, a Instagram @gdziezjescnaslasku dobija do 3 tys., co jak na śląski rynek uważam za nasz mały sukces – mówi Dominika, współautorka blogu www.gdziezjescnaslasku.pl.

To, co przyciąga na blog rzesze czytelników, to szczere opinie Dominiki i Mateusza o śląskich lokalach gastronomicznych. Do tej pory blogerzy odwiedzili kilkadziesiąt food trucków i restauracji, w tym mysłowicki Dwór Bismarcka czy nieistniejącą już Białą Grubę. Czym się kierują, wybierając knajpy do recenzji?

– Wybieramy miejsca popularne, nowo otwarte lub oryginalne. Dużą rolę odgrywają tutaj nasi czytelnicy, prosząc nas o odwiedzenie danego lokalu, co bardzo nas cieszy. Z chęcią dzielimy się naszymi spostrzeżeniami na temat dań, obsługi i atmosfery danego miejsca – tłumaczą Dominika i Mateusz.

fot. gdziezjescnaslasku.pl

A jak podkreślają blogerzy, śląskie restauracje stoją teraz na naprawdę wysokim poziomie. Coraz większa jest także świadomość konsumentów. Wiemy, czego oczekujemy, więc nie tak łatwo nas oszukać kiepskimi produktami. Dlatego głównym celem Dominiki i Mateusza zawsze jest to, żeby opinia, która trafi do ich czytelników, była stuprocentowo szczera i oddawała faktyczny stan rzeczy w danym lokalu.

– Nie piszemy postów sponsorowanych i nie jesteśmy zainteresowani fałszywym „słodzeniem”. W ten sposób stracilibyśmy wiarygodność jako portal traktujący o jedzeniu. A to, czy dane miejsce smakuje czy też nie, jest bardzo proste do sprawdzenia: wystarczy wizyta – mówią Dominika i Mateusz.

Jako że Dominika od kilku lat mieszka w Mysłowicach, zapytaliśmy ją, co sądzi o tutejszym rynku gastronomicznym.

– Jak dotąd były tu dwie dobre restauracje – o obu piszemy na naszym blogu. Od marca jest już tylko jedna. Na dobry lunch czy kolację zostają mysłowiczanom ościenne miasta. Z czego to wynika? Może z tego, że Mysłowicom brakuje ładnego, zadbanego miejsca, gdzie mieszkańcy mogliby się spotykać o każdej porze dnia, czyli dobrze zagospodarowanego rynku, który obecnie jest w lekko opłakanym stanie. Nic więc dziwnego, że wszyscy uciekają do oddalonych o niecałe 10 km Katowic – mówi blogerka.

fot. Beata Kucz

A czego brakuje jej na śląskim rynku gastronomicznym?

– Mamy wiele świetnych knajp włoskich, serwujących pyszne pizze i makarony, mnóstwo naprawdę dobrych burgerowni czy miejsc z tradycyjną kuchnią śląską lub polską. Brakuje mi jednak prawdziwej perełki i kuchni totalnie nieznanej Polakom, np. wietnamskiej czy argentyńskiej – ocenia Dominika.

Jakie rady mają dla nas autorzy blogu www.gdziezjescnaslasku.pl przed odwiedzeniem restauracji, w której nigdy nie byliśmy? Na co zwracać uwagę, by wybrać naprawdę dobry lokal?

– Przed odwiedzeniem nowego, nieznanego nam miejsca warto poszperać w internecie i sprawdzić opinie, najlepiej z kilku źródeł lub, jeśli to możliwe, z blogów kulinarnych, np. takich jak nasz. Gdy będziemy już na miejscu, trzeba rozejrzeć się dookoła i ocenić czystość lokalu. Jeśli wszystko jest zakurzone czy brudne, można tylko wyobrazić sobie, jak będzie wyglądało zaplecze i kuchnia. Ja zawsze sprawdzam też czystość sztućców oraz szklanek, które mi podano – podpowiada Dominika.

Kto pyta, nie błądzi, a kto przed pierwszą wizytą w knajpie przeczyta o niej w internecie, ma ogromną szansę na to, że nie zje byle czego, a do domu wróci zadowolony i z pełnym brzuchem. Dlatego Dominika i Mateusz odwalają kawał dobrej roboty. I chwała im za to.

Tekst: Aleksandra Olszewska