Wczorajsze rozmowy „ostatniej szansy” nie przyniosły rezultatów. W związku z tym dzisiaj ruszył strajk nauczycieli. W Mysłowicach nie biorą w nim udziału tylko Młodzieżowy Dom Kultury, Miejski Zespół Obsługi Placówek Oświatowych oraz Przedszkole nr 19 w Dziećkowicach.

[arve url=”https://www.youtube.com/watch?v=SQSRDDz-NsA&feature=youtu.be” /]

– Formuła protestu jest taka, że przychodzimy do pracy i osoby, które chcą strajkować, wpisują się na listę strajkującą. One się po prostu wstrzymują od wykonywania pracy. Strajk odbywa się w godzinach pracy – tłumaczy Marek Fabryczny, prezes oddziału międzygminnego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Mysłowicach.

Co to oznacza w praktyce dla uczniów i rodziców, którzy nie mają w tym dniu możliwości zajęcia się dziećmi?

– Szkoły teoretycznie nie są zamknięte, ale przykładowo, jeżeli mamy sytuację tego rodzaju, że wszyscy nauczyciele w placówce strajkują, nie strajkuje tylko dyrektor, bo on działa w imieniu pracodawcy, no to w tym momencie on się może zajmować tylko maksimum grupą 25-osobową i to jest maksimum, co szkoła może przyjąć – podkreśla Fabryczny.

Odwiedziliśmy z kamerą Szkołę Podstawową nr 3 i zapytaliśmy, jak wygląda tam dzisiejszy dzień.

– U nas to wygląda mniej więcej tak, że rodzice byli wcześniej poinformowani, na zebraniach z rodzicami zostały przekazane informacje, jak będzie strajk wyglądał. Zostali rodzice poproszeni, jeżeli mają taką możliwość oczywiście, to żeby dzieciom zapewnili opiekę. Jeśli nie, szkoła jest otwarta, w wyjątkowych oczywiście sytuacjach, jeżeli ktoś naprawdę nie ma opieki dla dzieci – mówi Barbara Zawiślak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3.

Informacji o tym, czy i kiedy zakończy się strajk, rodzice powinni wypatrywać w mediach.

– Protest został ogłoszony, że będzie trwał od 8 kwietnia aż do odwołania. Proszę zwrócić uwagę, że zaczynają się egzaminy w środę. Być może rząd do tego czasu, jeżeli „ogarnie” tę wielkość protestu, może pójdzie po rozum do głowy i zacznie prowadzić z nami poważne rozmowy, z tym, że nie wiem, czy skończy się protest, czy zostanie zawieszony, bo czym innym jest podjęcie rozmów, a czym innym osiągnięcie jakichkolwiek rozwiązań – zaznacza Marek Fabryczny.

Rodzice muszą więc być przygotowani na to, że jutro i w kolejnych dniach lekcji w szkołach ich pociech także nie będzie. Nie oznacza to jednak, że będą musieli brać urlop i zostawać z dziećmi w domu.

– Na przykład ci, którzy sobie dzisiaj zapewnili opiekę, mogą jutro nie mieć takiej możliwości, więc też rozmawiamy, mówimy, że jest taka możliwość, żeby przyprowadzili dzieci po prostu, że my się zaopiekujemy, w miarę możliwości oczywiście. Jeżeli to będzie bardzo dużo, no to wiadomo, nie mamy aż tylu nauczycieli niestrajkujących – tłumaczy Barbara Zawiślak.

Podobna sytuacja jest w innych mysłowickich szkołach. Więcej aktualnych informacji o proteście znajdziecie pod adresem www.znp.edu.pl.

Tekst: Aleksandra Olszewska