Było pysznie, choć niekoniecznie dietetycznie. W miniony weekend płytę mysłowickiego Rynku zdominowała gastronomia na kółkach. I choć pogoda nie zachęcała do opuszczania ciepłych czterech kątów, mysłowiczanie z chęcią z nich wyszli, by delektować się posiłkami serwowanymi wprost pod chmurką.
https://vimeo.com/216492459
– Jest przyjemnie, jest dużo ludzi. Widać, że są całe rodziny z dziećmi więc myślę że jest całkiem sympatycznie – mówi Olimpia
Za sprawą wspólnych działań Mysłowickiego Ośrodka Kultury oraz stowarzyszenia PoMysłowi, drugi weekend maja upłynął pod znakiem gastronomii na kółkach. Jednak nie tylko ona zaciekawiła mysłowiczan. Wyjątkowy klimat na Rynku stworzyły stare lampy i dywany.
– Jest to jedna ze stref mobilnych nowego projektu „Mysłowice Alternatywnie”. Projekt ma na celu pokazanie tego naszego alternatywnego klimatu, bo nie od dziś wiadomo, że Mysłowice są kolebką muzyki alternatywnej. Tej muzyce towarzyszy klimat Mysłowic i ten klimat należy poczuć, by zrozumieć, co się tutaj dzieje – mówił Jacek Duda ze stowarzyszenia PoMysłowi
To właśnie w poszukiwaniu nowych smaków i przyjemnej atmosfery mysłowiczanie ściągnęli na Rynek. Nie bez znaczenia była także wizyta popularnych z telewizyjnych programów budek z jedzeniem.
– Skłonił nas program Discovery. Ten truck był w tamtym programie. Każdy też lubi dobrze zjeść. To jest fajny pomysł, każdy chyba lubi lody, słodkie. No i muzyka do tego – mówił Karol Janiszewski
Popularność spowodowała, że lody, choć przyjemnie chłodne, sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. By ich skosztować należało swoje odczekać w kolejce.
– Jest przygotowywane ze świeżych składników, mamy świeże owoce, wszystko jest przygotowywane na miejscu, na oczach klienta. Także można powiedzieć, że jest to jeden z produktów, jest tak bardziej „na zdrowo” – mówiła Dominika Górnioczek z Rollujemy
Poza lodami, czy owocami w czekoladzie nie zabrakło tradycyjnych dań na ciepło i szybko. Wśród frytek z sosem, kuchni meksykańskiej i hot-dogów nie mogło zabraknąć burgerów.
– Generalnie wychodzimy z założenia klasycznego, czyli burger 200 gram wołowiny, pomidorek, cebula, ogóreczki. Do tego dokładamy później wersję bardziej złożoną, czyli cheese, bekon cheese, bekon tudzież góral z oscypkami. Mamy też wersję dla głodomorów, czyli burgera mocarz, w którym mamy 400 gram mięsa – mówi Łukasz Gogolewski z Hambshop
Była to pierwsza wizyta mobilnej gastronomi w Mysłowicach w tym sezonie, ale tego lata zdecydowanie nie ostatnia.
– Otwieramy cykliczne spotkania na Rynku food truckami, na pewno też zakończymy food truckami. Ale też planujemy, że gdzieś pomiędzy, w środku wakacji pomiędzy lipcem a sierpniem, by także się tutaj pojawiły – mówił Michał Skiba, wicedyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury