Od kilku lat 1 czerwca podopieczni Domu Dziecka im. św. Ojca Pio byli honorowymi gośćmi Braksa. W tym roku to oni zostali gospodarzami Dnia Dziecka, który odbył się w przydomowym ogrodzie przy ul. Żeromskiego.
– Od samego rana bardzo stresujący był ten dzień, bo nie wiedzieliśmy, co będzie i co się stanie właściwie – mówi Pola, podopieczna Domu Dziecka im. św. Ojca Pio.
A działo się niemało: było malowanie złomka z Adamem Plackowskim, zabawy z MOKusiem i psem-ratownikiem Hellboyem, animacje z Agnieszką Czarnotą, były pyszne hamburgery i hot dogi od Braksa oraz babeczki od cukierni Skórok.
– Ja czekałam już 3 dni na ten dzień, wszyscy tak się cieszyliśmy, że będzie ten dzień, już sobie wyobrażaliśmy, jak to będzie – opowiada Sandra, podopieczna Domu Dziecka im. św. Ojca Pio.
Koronawirus pokrzyżował dzieciakom nie tylko plany na zabawę 1 czerwca w Braksie, ale także na wakacje. Dlatego Dzień Dziecka pełen niespodzianek, choć we własnym ogrodzie, był dla nich ogromnym wydarzeniem.
– Część naszych dzieci marzyła o wyjeździe za granicę. W tym roku nam się to po prostu nie udało, ale podeszły do tego spokojnie, że zostaje nam przyszły rok. Wiedziały, że tutaj również są atrakcje. Nie spodziewaliśmy się, że pan ze straży pożarnej również przyjdzie tutaj z pieskiem, tak że myślę, że jest to dla nich szczególny dzień – mówi Krystyna Wolwiak, dyrektor placówki.
Jak na Dzień Dziecka przystało, nie zabrakło też prezentów, które przywieźli ze sobą goście. Maluchy odwdzięczyły się ciastami i sałatkami, które szykowały wspólnie z wychowawcami, oraz mnóstwem śmiechu i radości. A to przecież jest w tym dniu najważniejsze.