fot.mat. Basia Hetmańska

Już bez szpilek i uroczych sukienek, za to w eleganckim, czarno-białym garniturze. Basia Hetmańska z Mysłowic nie występuje już pod pseudonimem Candy Girl, ale pod własnym nazwiskiem. Wraz ze zmianą wizerunku diametralnie zmieniła się też muzyka, jaką wykonuje. Wokalistka właśnie wypuściła swoją nową EPkę.

Na albumie, którego cyfrowa premiera miała miejsce 8 czerwca, znajduje się pięć utworów. Mysłowiczanka zrezygnowała z reprezentowania klubowo-popowego nurtu na rzecz alternatywnych i elektronicznych brzmień.

– Zawsze gdzieś w głębi mojego serca grała właśnie taka muzyka. Często wybierałam się w rejony alternatywnych dźwięków połączonych z elektroniką. W pewnej chwili poczułam, że już dosyć tego milczenia, ze mam w sobie tyle muzyki i słów, że to moment aby się nimi podzielić – pisze Basia Hetmańska

Album promuje singiel „Słoń”, który został już opublikowany w serwisie Youtube.

Płyta miała już swoją cyfrową premierę, fizycznie będzie dostępna pod koniec czerwca. Wydawcą krążka jest Agencja Muzyczna Polskiego Radia.

– Siadałam, pisałam na początku bez przekonania i z lekkim niepokojem. Jednak słowa zaczęły wychodzić co raz odważniej. Powstawały całe ciągi zdań. Wiedziałam, że wraca dobry czas. Zaczęłam pisać coraz szybciej i więcej. Tak powstały teksty na moją EPke. Ukryła się w nich miłość o którą trudno walczyć, pewność siebie, której tak wszyscy potrzebujemy. Piszę o niezależności, o kruchości życia i świecie, który nas zaskakuje – pisze Basia Hetmańska

Mysłowiczanka przygodę na muzycznej scenie rozpoczęła w 2008 roku, czyli już 10 lat temu. Jak przyznaje wokalistka, po takim czasie potrzebowała zmian.

– Każdy kiedyś dorasta, zmieniają się nasze gusta, preferencje, a z pewnych rzeczy się po prostu wyrasta. Od początku wiedziałam, że przyjdzie taki dzień, kiedy Candy Girl będzie musiała odejść. Nie jest mi żal. To był cudowny czas, ale wszystko się kiedyś kończy – wyjaśnia Basia Hetmańskia

Do współpracy nad EPką mysłowiczanka zaprosiła czołowego polskiego producenta, Michała Kusha, który świetnie czuje się w elektronicznych brzmieniach.

– Przy pracy nad płytą, nie sililiśmy się na stworzenie hitów czy chwytliwych piosenek, ta płyta miała być „jakaś”. Bardzo długo zajęło mi stworzenie i wyselekcjonowanie tych pięciu, dostępnych na płycie piosenek. Dlaczego? Bo chciałam żeby były one wyjątkowe. Żeby nie można było porównać tego do niczego innego. Zależało mi, aby ktoś kto kiedyś słuchał Candy Girl, powiedział, wow ale się zmieniła! – pisze wokalistka