Mysłowickie Stowarzyszenie Hodowców Drobnego Inwentarza świętuje w tym roku 100-lecie. Już w ten weekend na corocznej wystawie zobaczymy kury, gęsi, króliki, kozy, a nawet alpaki. Tymczasem już teraz w dzielnicy Kosztowy można podziwiać pięknie udekorowane chochoły.
– Pomysł chochołów powstał w zeszłym roku. Zawsze żeśmy robili wystawy, były prowadzone dożynki na Kosztowach, były to dwie osobne imprezy, nikt tego ze sobą nie łączył. W zeszłym roku po raz pierwszy udało nam się to połączyć, że były dożynki z wystawą, a w tym roku z tej okazji, że mamy stulecie poszliśmy o krok dalej i są to dożynki miejskie – tłumaczy Antoni Bożek, wiceprezes Mysłowickiego Stowarzyszenia Hodowców Drobnego Inwentarza.
Atrakcje związane z dożynkami i wystawą ruszą w ogrodzie farskim w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Kosztowach już 19 września i potrwają trzy dni. W piątek o godz. 19 otwarta zostanie wystawa dla szkół i przedszkoli, natomiast o godz. 17 nastąpi oficjalne otwarcie dla zwiedzających.
Sobota jest głównym dniem, nazwijmy to dożynkowo-wystawowym. Od godz. 9 zachęcam wszystkie dzieci, bo ruszają bloki tematyczne, czyli gry, zabawy, jakieś quizy wiedzy, po prostu będzie się działo. O godz. 13 mamy pierwsze występy dzieci o godz. 17 zrobiliśmy konkurs talentów mysłowickich – opowiada wiceprezes Mysłowickiego Stowarzyszenia Hodowców Drobnego Inwentarza.
W niedzielę w programie wydarzenia znajdziemy gry i zabawy dla dzieci, Msze Św., a także o godz. 15 oficjalne wręczenie nagród dla wyróżnionych hodowców.
Jakich atrakcji jeszcze możemy się spodziewać podczas wydarzenia?
– Oprócz tego jeszcze będzie zagroda żywych zwierząt, które nie będą oceniane, ale będą prezentowały się w całej swojej krasie. To będą dwa osły, dwie alpaki, jedna koza, jeden baran ten taki mały, ozdobny i kucyk. Także pięć zwierząt mamy dodatkowo takich, które będą rozsławiały tę naszą wystawę – mówi Henryk Hoinkis, Prezes Mysłowickiego Stowarzyszenie Hodowców Drobnego Inwentarza.
Skąd bierze się w człowieku taka pasja?
– Zawsze mnie ciągła hodowla zwierząt. Hodowałem rybki, nie rybki. Później się ożeniłem, wybudowałem tą posesję i nareszcie, mówię, stworzę sobie własne zoo. I tak zacząłem te gatunki kupować, kupować aż doszedłem do gatunków już takich gatunków już poważniejszych.To daje satysfakcję. Człowiek jest zadowolony. Jak człowiek przyjdzie z pracy, jeszcze przerobiłem na kopalni 35 lat, to jest później ciekawy co się dzieje na powierzchni. To jest tak, że człowiek żyje tym – opowiada Roman Kanclerz, hodowca drobiu i gołębi pocztowych.
Plakat ze szczegółowym programem wydarzenia znajdziecie poniżej.





















