Klaudia Morkisz-Baron wcześniej organizowała zbiórki dla innych, a teraz sama potrzebuje naszej pomocy. Zmaganie się z endometriozą i adenomiozą obróciło jej życie do góry nogami, a napotkani na ciężkiej drodze zmagania się z chorobami lekarze, jak się okazało, tylko pogarszali sprawę. Teraz jest nadzieja.
Życie pani Klaudii zaczęło krążyć wokół badań, diagnoz i lekarzy odkąd skończyła 20 lat. Mimo tego optymizm jej nie opuszczał. Po latach zmagania się z objawami, potwierdzono diagnozę endometriozy IV stopnia (głęboko naciekającej) i adenomiozy.
– Pomimo tego, że ogromnie się boję i jestem już zmęczona tym wszystkim, nosząc ogromny żal do lekarzy za krzywdę, którą mi zrobili, to zbieram w sobie siłę i wiarę w to, że będzie lepiej. Chcę odzyskać chociaż część mojego normalnego życia. Czuję ogromny ból, bo w środku wszystko mam tak posklejane, jakby ktoś użył kropelki i na siłę próbował mnie rozklejać – informuje Klaudia Morkisz-Baron.
Potrzebna jest jak najszybsza operacja, która jest szansą na spokojniejsze życie. Podczas niej zostaną usunięte zmiany endometrialne poszerzone o wycięcie macicy z jajowodami, resekcja zmian z jelita z prawdopodobieństwem wyłonienia stomii, szynowanie moczowodu prawego z reimplantacją do pęcherza i wyłonieniem nefrostomii lub całkowitym usunięciem prawej nerki. Niestety koszty samej operacji i późniejszej opieki przekracza możliwości finansowe potrzebującej. Dlatego każda złotówka ma znaczenie. Historia Klaudii wraz z zrzutką jest dostępna tutaj.
Tekst : Szymon Małaczek