28 marca 2012 roku w Przypędzy doszło do wypadku drogowego, w którym zginęło ośmiu górników, a dziesięciu zostało rannych. Byli to pracownicy kopalni „KWK Mysłowice- Wesoła”, którzy po szychcie wracali do domu. Przed bielskim sądem okręgowym rozpoczął się proces w sprawie tego wypadku. Kierowca oskarżony o spowodowanie wypadku, nie przyznaje się do winy i odmówił składania zeznań. Na sali rozpraw zasiadły rodziny ofiar. Oskarżonemu grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Oskarżony Janusz Sz. prowadził ciągnik z wózkiem do przewozu drewna. W Przybędzy naczepa uderzyła w jadący z naprzeciwka bus z górnikami.
Prokurator zarzucił Januszowi S., że nieumyślnie spowodował wypadek, ale poprzez świadome naruszenie bezpieczeństwa. Ciągnik z wózkiem były w złym stanie technicznym. Kierujący jechał także zbyt szybko, przez co wózek stracił stabilność, zjechał na przeciwległy pas i zderzył się z prawidłowo jadącym busem.
Oskarżony odmówił składania zeznań i podtrzymał wyjaśnienia, jakie udzielił prokuraturze. Stwierdza w nich, że nie wiedział o nieprawidłowym połączeniu ciągnika i naczepy. Wyjaśnił, że zostało ono wykonane w warsztacie. Jak mówił, w momencie wypadku poczuł szarpnięcie samochodu, ale nie sądził, że doszło do wypadku. Po zatrzymaniu się wysiadł z kabiny i dopiero wtedy zauważył zmiażdżonego busa. Proces miał się rozpocząć z początkiem lutego, jednak uniemożliwił to stan psychiczny oskarżonego. Teraz biegli orzekli, że może już zeznawać przed sądem, przy czym nadal jest pod opieką psychiatry i psychologa.
Początkowo akt oskarżenia obejmował także mężczyznę odpowiedzialnego za diagnostykę na stacji badania pojazdów, który w październiku 2011 r. dopuścił do ruchu uszkodzony wózek. Jego sprawa została wyłączona do osobnego postępowania i rozpatruje ją sąd w Cieszynie. Mężczyźnie grozi grzywna lub do dwóch lat więzienia.