Mysłowiccy policjanci zatrzymali 61-latkę, która w jednym z marketów na terenie miasta wszczęła alarm bombowy. Doprowadził on do ewakuacji 132 klientów i 12 pracowników sklepu. W trakcie czynności kobieta zaoferowała policjantom po 500 zł i praliny w zamian za „swoją wolność”. O jej dalszym losie zadecyduje sąd, grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło we wtorek 17 października około godziny 17:50 w jednym z marketów w dzielnicy Klachowiec.
– Z relacji pracowników sklepu wynika, że do punktu informacyjnego podeszła nerwowo rozglądająca się kobieta, która oświadczyła: „Nie wiecie, kogo tu macie, w sklepie jest bomba i zaraz wybuchnie!” – informuje Komenda Miejska Policji w Mysłowicach.
Kobieta powtórzyła to kilkukrotnie różnym pracownikom sklepu, w związku z czym została ujęta przez pracownika ochrony, a zarządca budynku zarządził jego ewakuację. Na terenie sklepu znajdowało się wówczas 132 klientów i 12 pracowników, którzy zostali ewakuowani.
Na miejsce udały się patrole z mysłowickiej komendy, a teren zabezpieczali również strażacy. Policjanci, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce, zatrzymali 61-latkę, od której wyczuwali silną woń alkoholu. Badanie alkomatem wskazało, że miała ona ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Na miejsce skierowani zostali policyjni pirotechnicy, którzy dokładnie sprawdzili teren sklepu, nie potwierdzając zgłoszenia. Kobieta nie była w stanie racjonalnie wyjaśnić swojego zachowania.
To jednak nie koniec jej problemów. W trakcie doprowadzenia jej do jednostki zaoferowała stróżom prawa po 500 zł i praliny w zamian za odstąpienie od czynności służbowych, popełniając tym samym kolejne przestępstwo. Teraz o jej losie zadecyduje sąd, grozi jej do 8 lat więzienia.
Źródło: KMP Mysłowice