Dziećkowicka stadnina koni Arabka zorganizowała tradycyjnego „Hubertusa”. Impreza odbyła się 26 października, tydzień przed dniem św. Huberta.
Co roku końcem października i początkiem listopada w wielu stadninach czy kołach łowieckich organizowane są „gonitwy za lisem”, przypominające tradycje sięgające średniowiecza. Nazwa „Hubertus” pochodzi od św. Huberta, który żył w latach 655-727 i jest patronem jeźdźców i myśliwych. Połączenie obchodów tego święta w środowiskach myśliwych i jeźdźców wynika prawdopodobnie z faktu, że w czasach, gdy żył św. Hubert, polowało się niemal wyłącznie z konia. W środowiskach myśliwskich organizuje się więc uroczyste polowania, zaś w jeździeckich tzw. gonitwy za lisem, które są zakończeniem letniego sezonu jeździeckiego i łowieckiego.
14 amazonek ze stadniny dziećkowickiej i Bierunia spotkało się na grabowym wzgórzu, zwanym potocznie Grabiną, w dzielnicy Dziećkowice. Na wzgórze pełne pięknych grabów konie wyruszyły pod wodzą mastera gonitwy Edyty Karawan. Biegi za lisem odbyły się w dolnej części wzgórza, gdzie teren był znacznie równiejszy. W zawodach brały udział również młodsze dzieci, więc wybrano teren bardziej dogodny ze względu na ich bezpieczeństwo. Pogoda dopisała, więc konie dały popis swoich umiejętności w pogoni za lisem, którym była Monika Machnik z Bierunia na koniu Haszim.
W tym roku „lisem” została Julka Tabaka, 15-latka z Morgów, która startowała w gonitwie na koniu o wdzięcznym imieniu Lena.
– Na koniu jeżdżę dopiero 1,5 roku – mówiła szczęśliwa „lisica”. Na co dzień ćwiczę w Arabce pod opieką wspaniałej instruktorki Agnieszki Helbik-Kuśmierz. Jestem obecnie uczennicą Technikum Weterynaryjnego w Katowicach. Dopiero pierwszy raz startowałam w takiej imprezie, latem też miałam szczęście wygrać konkurs w damskim siodle, tu w Arabce. Jestem ogromnie szczęśliwa dzisiaj z tego „lisa”.
Julka wygrała siodło, które wręczył jej prezydent Dariusz Wójtowicz i organizatorzy imprezy Celina i Arkadiusz Nierodkiewiczowie. Gościem gonitwy była też wicedyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury Sylwia Bobek, placówka ta bowiem dobrze współpracuje z dziećkowicką stadniną. Po biegach konie odpoczywały, a amazonki zostały zaproszone na ciepły posiłek do starego spichlerza na terenie Arabki.
Tekst i foto: Danuta Sowa