27 grudnia na skrzyżowaniu ulic Francuskiej i Wojewódzkiej w Katowicach ktoś wyrzucił ze stojącego na czerwonym świetle seata cordoby butelkę po piwie. Butelka roztrzaskała się zaraz przed nadjeżdżającym radiowozem straży miejskiej. Za kierowcą rozpoczął się pościg, który zakończył się w Mysłowicach. Kierującym okazał się 18-letni pijany mieszkaniec Sosnowca bez prawa jazdy.
Kiedy ze stojącego na czerwonym świetle seata cordoby ktoś wyrzucił butelkę po piwie, strażnik miejski z Katowic natychmiast włączył niebieskie sygnały świetlne, a kierujący radiowozem wjechał przed seata. Kiedy strażnicy wyszli z radiowozu, kierujący seatem nagle ruszył, pomimo czerwonego światła sygnalizacji.
Wtedy rozpoczął się pościg. Funkcjonariusze katowickiej straży miejskiej w bezpiecznej odległości i z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi jechali za uciekającym seatem, przekazując przez cały czas informacje o jego lokalizacji policjantom.
Jak czytamy na stronie katowickiej straży miejskiej, kierujący seatem, jadąc ulicami Wojewódzką, Krasińskiego, Paderewskiego, Sikorskiego, Lotnisko, Graniczną, 1 Maja i Bagienną popełnił liczne wykroczenia: ignorował sygnalizację świetlną nadającą sygnał czerwony, wjeżdżał na chodnik, przekraczał linię podwójną ciągłą, jechał pod prąd.
Kiedy kierujący wjechał do Mysłowic, na rondzie Górników Kopalni Mysłowice zawrócił w kierunku Katowic. W tym momencie policjanci z Mysłowic podjęli próbę jego zablokowania.
Kierujący seatem zatrzymał się na ulicy Katowickiej przed skrzyżowaniem z ulicą Kormoranów. Strażnicy wybiegli z radiowozu i podbiegli do auta. Kierującym okazał się 18-letni mieszkaniec Sosnowca. W jego organizmie stwierdzono ponad promil alkoholu. W aucie oprócz niego było jeszcze dwoje pasażerów.
Źródło: Straż Miejska w Katowicach