Ten kto w piątkowy poranek przejeżdżał obok aresztu mógł pomyśleć, że ten trawi ogień. Obok muru stało bowiem kilka samochodów gaśniczych straży pożarnej. 

W piątek tuż po godzinie 8 przy areszcie śledczym pojawiły się trzy wozy strażackie oraz specjalistyczny samochód terenowy.

I choć faktycznie mogło to z boku wyglądać jak akcja gaśnicza, to po zasięgnięciu wiedzy od mł. bryg. Wojciecha Chojnowskiego, oficera prasowego Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Mysłowicach, okazało się, że były to ćwiczenia planowane w areszcie z dużym wyprzedzeniem.

Chodziło o współpracę służb takich jak straż pożarna, służba więzienna, czy policja w obliczu zagrożenia jakim mógłby być potencjalny pożar aresztu.