Było rockowo i alternatywnie, a nade wszystko – charytatywnie. W mysłowickim Przedszkolu nr 5 przy Armii Krajowej już po raz 11 odbył się klimatyczny Koncert Zimowy. Zebrane podczas niego środki finansowe przekazane zostanie na dwa cele.

[maxbutton id=”1″ text=”ZOBACZ, TRWA 02:00″ ]

https://vimeo.com/252159033

Dochód będzie podzielony na dwie części. Jedna cześć będzie przeznaczona na leczenie Lenki Surmy, a druga część będzie przeznaczona na renowację piaskownic u nas w przedszkolnym ogrodzie – mówi Marek Jałowiecki, pomysłodawca przedszkolnego koncertu

Na co dzień z przedszkolnych głośników rozbrzmiewają łagodne melodie i słodkie piosenki. W piątkowy wieczór w otoczeniu kolorowych, przedszkolnych dekoracji zabrzmiały mocniejsze dźwięki. Na scenie pojawili się Janek Samołyk, Sztywny Pal Azji oraz Milcz Serce. I choć koncert adresowany jest do nieco starszych słuchaczy, w sali i na korytarzach nie zabrakło dziecięcego gwaru i śmiechu.

Jestem dumna z tego powodu bo myślę, że nie tylko w mieście ale i w kraju jesteśmy jedynym przedszkolem, które gra koncerty tego typu – mówi Małgorzata Słonina, dyrektor Przedszkola nr 5

Koncert Zimowy to nie tylko muzyka, ale także licytacje ciekawych przedmiotów. Kolekcjonerzy unikatów z chęcią odwiedzają przedszkole bo wiedzą, że zawsze znajdą tam niepowtarzalne rzeczy. W tym roku były to m.in. album Lady Pank z autografami, płyta Hey z podpisami wszystkich członków formacji oraz misia w koncertowej koszulce.

Warto pamiętać, że koncert nie mógłby się odbyć, gdyby nie wielkie zaangażowanie wszystkich pracowników przedszkola.

Bardzo się cieszę ponieważ już tyle lat, 11 lat, gramy i nigdy nie miałam problemów z tym, żeby którykolwiek z pracowników odmówił przyjścia na tak wspaniałą uroczystość – mówi Małgorzata Słonina

Przestronna dla kilkulatków sala dla dorosłych jest nieco ciaśniejsza, jednak zakusy by przenieść koncert nie doczekają realizacji.

Wtedy nie byłby to koncert w przedszkolu. On jest w przedszkolu i jest to coś, co go wyróżnia. On raczej zawsze będzie tutaj. Wyprowadzanie go w plener bądź do MOK-u nie miałoby najmniejszego sensu, bo tam się dzieje dużo imprez. Nie, nie – wydaje mi się, że on zawsze będzie tutaj – mówi Marek Jałowiecki