Mówiąc krótko, ktoś się nie bał i ukradł. Jeśli mielibyście ochotę naładować swój samochód elektryczny w Mysłowicach, przy ulicy Wielkiej Skotnicy, przy Biedronce, będzie z tym dość duży problem.
Temat stał się powodem setek żartobliwych komentarzy w internecie, o przeciwnikach elektromobilnośdci i amatorach meteli kolorowych, ale sprawa jest jak najbardziej poważna.
– Tak, na chwilę obecną przyjmujemy zawiadomienie o kradzieży w dwóch lokalizacjach kabli zasilających do samochodów elektrycznych z punktu ich ładowania. Dzielnica Larysz i dzielnica Wielka Skotnica. Będziemy prowadzić czynności w tej sprawie w celu wykrycia sprawców. W Mysłowicach jest to pierwszy przypadek, nie mieliśmy jeszcze takiego zgłoszenia – informuje asp. Łukasz Paździora, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach.
Myliłby się ten, kto myśli, że chodzi jedynie o kilka kabli o niewielkiej wartości. Straty są znaczące.
– Według zgłaszającego łączna wartość skradzionych kabli to około 60 tysięcy złotych – dodaje asp. Paździora.
Oba punkty ładowania pozostają obecnie nieczynne. Z pomocą Policji przyjdzie zapewne monitoring znajdujący się w obrębie sklepów.
O tej stacji ładowania nieprzypadkowo zrobiło się dość głośno w Mysłowicach, jak i też w całej Polsce, ale takich przypadków jest więcej. Pytaniem brzmi, jak zabezpieczyć takie oto właśnie punkty ładowania przed kolejnymi kradzieżami. Dziękuję.