Merdające z radości psie ogony, puszki zapełniające się datkami, mruczące z zadowolenia kociaki i mnóstwo miłości: tak wyglądały walentynki w mysłowickim schronisku dla bezdomnych zwierząt.
– Dzisiaj spędzamy czas z naszymi zwierzakami, żeby pokazać im troszeczkę serducha, wyprowadzić na spacerki. Wczoraj, niestety w walentynki, trafił do nas, jak sam dzień wskazywał, nazwaliśmy go Walenty, piesek w stanie bardzo tragicznym, na którego będziemy potrzebować troszeczkę pomocy Państwa. Stąd też wszystkie datki, które zgromadzimy dzisiaj, będą przeznaczone na leczenie naszego Walentego – mówi Karolina Paszek, kierownik mysłowickiego schroniska.
Schronisko przy ul. Sosnowieckiej wykorzystuje każdą okazję, by zaprosić do siebie mieszkańców i pokazać im swoich podopiecznych. Podczas takiej wizyty można poobserwować, jak ogromną pracę wkładają pracownicy przytuliska w pomoc zwierzakom i samemu się w nią włączyć. Tradycją jest już schroniskowy bazarek oraz poczęstunek przygotowany przez wolontariuszy i nie tylko, z którego dochód w całości przeznaczany jest na potrzeby instytucji. Z okazji walentynek goście schroniska mogli kupić także kawałek tortu ufundowanego przez urząd miasta.
– Namawiamy ich do tego, aby zostawiali tutaj pieniążki, darowizny, żeby zostawiali tutaj opał, bo opał też jest potrzebny o tej porze roku, środki czystości, a co najważniejsze, żeby zostawili tutaj cząstkę swojej miłości do tych zwierząt, poszli z nimi na spacer, pogłaskali, przytulili – podkreśla Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
Każdy dzień otwarty przyciąga tłumy mieszkańców, nie tylko Mysłowic, którzy chcą zabrać na spacer psiaka i pobawić się z mieszkańcami kociarni. Nie inaczej było tym razem.
– Mamy w domu zwierzaka, mamy psa i chomika, chomik jest uratowany. Kochamy zwierzaki, lubimy pomagać – wyjaśnia Patrycja Guśtak, która razem z synkiem przyjechała z Jaworzna.
Jeśli jednak wizyta od czasu do czasu to dla Was za mało, pamiętajcie, że nie trzeba wiele, by zostać wolontariuszem w schronisku. Wystarczy wielkie serce, które trzeba umieć okazać tym, często bardzo skrzywdzonym przez ludzi, zwierzętom.
– Bo kochamy zwierzątka, pieski, kotki, i chcieliśmy tak spożytkować wolny czas.
– Po prostu bardzo lubimy psy, jest tu dużo fajnych piesków, więc zachęcam wszystkich do bycia wolontariuszami w schronisku – mówią Ola i Maksymilian Pytlowie, wolontariusze w mysłowickim schronisku.
Dzień otwarty był też idealną okazją, by dowiedzieć się wszystkiego o adopcji czy wolontariacie. Kolejne takie spotkanie już na wiosnę.