Mysłowicka prokuratura wraz ze służbami międzynarodowymi prowadzi śledztwo w sprawie mysłowiczanki, która w 2014 roku miała sprzedać przez internet swoje nowo narodzone dziecko małżeństwu z Danii. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów, a postępowanie jest obecnie zawieszone, do czasu zakończenia czynności procesowych w Danii.
Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach pod koniec 2014 roku, kiedy to pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej zauważyli tajemnicze zniknięcie dziecka jednej z podopiecznych jednostki.
– Widzieliśmy, że mysłowiczanka jest w ciąży, szpital powiadomił nas, że dziecko się urodziło, a nie było ono ani zameldowane, ani nie było go w domu, więc zaczęliśmy tego dziecka szukać. Na początku jego matka nas zwodziła, co do miejsc, gdzie ono się znajduje. Sprawdziliśmy wszystkie wskazane miejsca, a dziecka nigdzie nie było – informuje Sylwia Komraus, Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Mysłowicach.
Po tym, jak poszukiwania okazały się bezowocne, matka dziecka zaczęła twierdzić, że dziecko zabrał ojciec, który nie jest Polakiem, i to on będzie dziecko wychowywał.
– Ponieważ widzieliśmy, że kobieta mija się z prawdą, w trosce o dziecko powiadomiliśmy organy ścigania – dodaje dyrektor Komraus.
Do zdarzenia doszło w 2014 roku, ale sprawa nie doczekała się jeszcze finiszu. Czynności procesowe w Danii nadal trwają, mysłowicka prokuratura zawiesiła sprawę do czasu ich zakończenia.
– Obecnie w sprawie są wykonywane czynności w ramach międzynarodowej pomocy prawnej przez organy ścigania Królestwa Danii, w tym w szczególności związane z badaniami mającymi ustalić rodziców biologicznych dziecka – informuje prokurator Adam Siwoń z Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach.
Według polskiego prawa każdy, kto dopuszcza się handlu ludźmi, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.