Na oddziale pełnym pacjentów nagle wybucha pożar. Pomimo prób jego ugaszenia przez personel szpitala, żywiołu nie udaje się opanować. Konieczna jest ewakuacja pacjentów i pomoc straży pożarnej. Taki scenariusz przyjęły ćwiczenia, jakie w piątkowe popołudnie przeprowadzono w miejskim szpitalu nr 2 w Mysłowicach.
[arve url=”https://vimeo.com/284713299″ /]
– Zgodnie ze scenariuszem, osoba na trzeciej kondygnacji, przechodząc zauważyła dym wydobywający się ze szczelin pomiędzy drzwiami. Przez ciekawość zajrzała do środka i wtedy zauważyła dym. W związku z tym podjęła działania, które wynikają z procedur, instrukcji bezpieczeństwa pożarowego, która jest dla tego typu obiektów wymagana – mówi mł. bryg. Damian Jarosz, Zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach
Ćwiczenia na wypadek zagrożenia pożarowego odbyły się z inicjatywy szpitala, którego dyrekcja postanowiła sprawdzić, jak personel poradzi sobie z ewentualnym żywiołem. Dla pracowników była to cenna lekcja, która pozwoliła sprawdzić, czy na pewno wszyscy wiedzą, jak prawidłowo i szybko zapewnić bezpieczeństwo pacjentom.
– Chcemy respektować obowiązujące przepisy, chcemy raz do roku taką akcję przeprowadzać, chcemy sprawdzić, czy nasi ludzie pamiętają, jakie reguły obowiązują w tym zakładzie i co robić, w sytuacjach trudnych, takich jak pożar w szpitalu – mówi Mariusz Wołosz, dyrektor szpitala nr 2 w Mysłowicach
Swoją wiedzę i umiejętności sprawdzili nie tylko pracownicy szpitala, ale także mysłowiccy strażacy.
– Przy okazji przez komendanta podjęta została decyzja o tym, żeby sprawdzić również nasz potencjał ratowniczy. Żeby sprawdzić, jak się w tym wszystkim odnajdzie i zachowa, a przede wszystkim jak jest przygotowany, jaką ma gotowość operacyjną na tego typu zdarzenia, jakim jest pożar na trzecim piętrze w pomieszczeniach szpitalnych – mówi mł. bryg. Damian Jarosz, Zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach
Scenariusz nie bez powodu zakładał trudną akcję, gdzie pożar wybucha aż na trzeciej kondygnacji.Ewakuacja pacjentów z tego poziomu – przy świadomości, że nie każdy z nich może opuścić szpitalną salę o własnych siłach – była trudnym, ale ważnym sprawdzianem.
– Jeżeli zdarzają się ludzkie błędy przy pozorowanych ćwiczeniach, to możemy sobie wyobrazić co będzie się działo, kiedy faktycznie taka sytuacja będzie miała miejsce. Chodzi o to, by ludzie potrafili reagować potrafili opanować swoje emocje, a w takich sytuacjach naprawdę bywa to trudne – mówi Mariusz Wołosz