Choć zazwyczaj to trudna i obciążająca praca, zdarzają się czasem interwencje, które wywołują uśmiech. O nietypowych wydarzeniach z pracy strażaków mówi nam Wojciech Chojnowski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach.
Strażacy podejmują wiele nietypowych interwencji, żeby ratować nie tylko ludzi, ale i zwierzęta.
– Mysłowiccy strażacy są wzywani nie tylko do pożarów czy wypadków, ale również do wielu różnych innych nietypowych interwencji. Przykładem mogą być takie zdarzenia, jak wezwanie do legwana, który uciekł z domu na drzewo, do sarny, która zaklinowała się w ogrodzeniu jednej z posesji, do jerzyka uwięzionego na wysokości, na elewacji budynku, do psa, który ugrzązł w dylatacji między budynkami czy do lisa uwięzionego w kanale ciepłowniczym – mówi mł. bryg. Wojciech Chojnowski, rzecznik prasowy mysłowickiej komendy PSP.
W miniony piątek do służb wpłynęło zgłoszenie o uwięzionym na czwartym piętrze kocie, który pod nieobecność właścicieli wydostał się na parapet przez uchylone okno i zaklinował między siatką a oknem.
– Ponieważ nie było żadnego z lokatorów mieszkania, zaniepokojeni mieszkańcy wezwali straż pożarną. Strażacy za pomocą drabiny mechanicznej dostali się do okna na czwartym piętrze, wycięli siatkę i uwolnili kota, który był już skrajnie wycieńczony od wysokiej temperatury. Pod koniec akcji przybyła na miejsce właścicielka mieszkania, której przekazano kota do dalszej opieki – relacjonuje Wojciech Chojnowski.
Choć takie sytuacje wywołują u niektórych uśmiech, to stanowią codzienność pracy straży pożarnej. Jedno jest pewne. Strażacy mają o czym opowiadać.