Nie było to łatwe wyzwanie. W 13 dni grupa zapaleńców z Mysłowic dojechała na rowerach do Gdańska, przemierzając wschodnie rejony naszego kraju. W trakcie wyprawy, podczas której nie oszczędzały ich słońce i deszcz, a nawet zdarzyły się niebezpieczne wypadki, wykręcili ponad 1300 kilometrów.

Wyjazd Rowerowej Szkoły Wiary relacjonowaliśmy na naszym portalu. Jej uczestnicy wyprawę rozpoczęli 2. sierpnia: Z Mysłowic do Gdańska. Wyruszyli na Rowerową Szkołę Wiary.

Podczas rowerowych rekolekcji mysłowiczanie musieli zmierzyć się z trudnymi warunkami oraz własnym zmęczeniem. Codziennie grupa przejeżdżała kilkadziesiąt kilometrów, w upalnym słońcu lub w deszczu. Jako że „jechali na wiarę”, bez wcześniej zaplanowanych miejsc postojowych, każdego dnia musieli poszukiwać miejsca na nocleg. Na szczęście nie było z tym większego problemu, gdyż cykliści byli chętnie przyjmowani pod dachy parafii, klasztorów, raz nocowali także w opustoszałym o tej porze roku internacie szkoły.

Podczas wyprawy nie ominęły ich wypadki oraz awarie sprzętu. Zmęczenie, trudne warunki i posiłki spożywane na chodniku lub w szczerym polu nieraz odbijały się na samopoczuciu uczestników. Niemniej podczas wyprawy, w trakcie której modlili się o Boże Miłosierdzie nie zabrakło sytuacji zabawnych, a rowerzystom towarzyszyło poczucie humoru. Przebieg swojej wyprawy, jak na tak wyczerpujący jej przebieg, rzetelnie zamieszczali na swoim fanpage’u. Obserwatorzy nieraz mogli przeczytać zabawne relacje, jedną z nich niewątpliwie był wpis o… kurze:

„Później uratowaliśmy kurę! W jednej ze wsi kilka metrów przed nami zza płotu wyskoczył lis ze zdobyczą w pyszczku. Natychmiastowy krzyk Kocura „ło, paczcie, lis”, wystraszył biedne rude stworzenie, które w pośpiechu zgubiło kurę i pognało ku polom. Lisek już witał się z gąską… znaczy się z kurką, ale jednak musiał obejść się smakiem, gdyż peleton Rowerowej Szkoły Wiary okazał miłosierdzie dla przyszłego rosołu”.

Wiele zdjęć, ciekawych relacji i zabawnych nagrań można znaleźć na fanpage’u Rowerowej Szkoły Wiary.

Po dojeździe do mety, ośmioosobowa grupa niespełna dwa dni spędziła w Gdańsku, gdzie udała się do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego oraz poświęciła trochę czasu na zwiedzanie miasta. Po odpoczynku, także tym na plaży, rowerzyści już pociągiem wrócili do domu.