Kilkadziesiąt wyjazdów w ciągu ostatniej doby na terenie całego miasta. Od wtorkowego popołudnia mysłowiccy strażacy mają pełne ręce roboty, ale sytuacja jest już opanowana.


Intensywne opady deszczu dały się we znaki w wielu miejscach na Śląsku. W Mysłowicach interwencje strażaków z PSP, OSP i ZSP były niezbędne w każdej dzielnicy miasta. Przybyły też posiłki z sąsiednich miast. Zmagano się z zalaniami jezdni, budynków użyteczności publicznej oraz prywatnych posesji, piwnic i garaży.

– Wczoraj od godz. 14.30 zaczęły wpływać pierwsze zgłoszenia z lokalnych podtopień. Również dostaliśmy zgłoszenie o osuwającej się nawierzchni skarpy autostrady A4. W sumie przyjęliśmy ponad 80 zgłoszeń o różnego rodzaju zagrożeniach. W przeważającej ilości były to lokalne podtopienia, niedrożne drogi, zalane przejazdy pod wiaduktami. Wszystkie siły i środki zostały rzucone do usuwania tych zagrożeń – informuje mł. bryg. Wojciech Chojnowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Mysłowicach.

Podniósł się także poziom Przemszy, przez co woda zaczęła się przelewać w najniższym punkcie wałów przy ul. Kołłątaja i Kaczej.

– Tam były zagrożone dwa wieżowce, przy ul. Kołłątaja i Kaczej, jak również były częściowo podtapiane. W związku z powyższym dodatkowo ściągaliśmy środki. Pomagali nam strażacy z Dąbrowy Górniczej i Katowic. W tej chwili woda w rzece Przemszy wróciła do koryta. Poziom wody się obniżył, więc zagrożenia praktycznie nie ma – zapewnia mł. bryg. Wojciech Chojnowski.

Po blisko dobie udało się opanować sytuację. Prace trwają jeszcze m.in. na ul. Plebiscytowej, gdzie woda z pól przelała się przez zbiornik retencyjny.

– Będziemy wspomagać Zakładową Straż Pożarną swoimi pompami i będziemy tę wodę przepompowywać, żeby jak najszybciej udrożnić tę drogę i żeby można się nią swobodnie poruszać – dodaje mł. bryg. Chojnowski.

W związku z intensywnymi opadami deszczu ostatniej doby strażacy na całym Śląsku interweniowali prawie 600 razy.