fot. KMP Częstochowa

8 listopada 2022 roku na polu miejscowego rolnika w Bieruniu policjanci i pracownicy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska znaleźli 20 tys. litrów chemikaliów. Istnieje podejrzenie, że beczki z niebezpiecznymi odpadami mogły być wcześniej składowane przy ul. Brzezińskiej w Mysłowicach.

Temat został opisany 6 grudnia w „Gazecie Wyborczej”. Inspektorzy z Wydziału Zwalczania Przestępczości Środowiskowej wraz z policjantami z Częstochowy oraz inspektorami Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ 8 listopada br. ujawnili nielegalne składowisko odpadów na terenie Bierunia. Inspektorzy WIOŚ przeprowadzili rozpoznanie zanieczyszczenia w terenie oraz przesłuchali właściciela działki, na której zakopane zostały beczki i mauzery.

Funkcjonariusze policji pod nadzorem prokuratora sprawdzą między innymi źródło pochodzenia niebezpiecznych materiałów oraz to, gdzie miały one trafić.

– Inspektorzy Wydziału Zwalczania Przestępczości Środowiskowej Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach, w związku z nieprawidłowościami przy likwidacji nielegalnego składowiska odpadów w jednym z miast województwa śląskiego, prowadzą działania we współpracy z Prokuraturą Regionalną w Katowicach – informuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach.

Jak podała „Gazeta Wyborcza” w artykule opublikowanym 6 grudnia, istnieje podejrzenie, że odpady mogły być wcześniej składowane na ul. Brzezińskiej w Mysłowicach.

– Jeśli potwierdzą się podejrzenia, iż w Bieruniu odnaleziono odpady pochodzące z Mysłowic, to będzie to stanowiło sprzeczne z prawem działanie wykonawców bądź ich podwykonawców, na co miasto Mysłowice nie miało żadnego wpływu. Mysłowice zrealizowały największy do tej pory projekt usunięcia odpadów niebezpiecznych, porzuconych przez tzw. mafię śmieciową. Realizacja zadania była poddana wszechstronnej i wielopłaszczyznowej kontroli kompetentnych służb, inspekcji i organów państwa. Kontrolowani byli zarówno wykonawcy oraz podwykonawcy zadania, jak i służby Urzędu Miasta Mysłowice. Do pracy urzędników nie zgłoszono żadnych zastrzeżeń, tak w zakresie procedury udzielenia zamówienia, jak i nadzoru nad jego realizacją – informuje Anna Górny, rzecznik Urzędu Miasta Mysłowice.

Do doniesień na temat rzekomego pochodzenia odpadów z terenu naszego miasta odniósł się także prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz w swoim oświadczeniu dostępnym w mediach społecznościowych.

– To niebywały skandal, jeżeli oczywiście takie zdarzenie miało miejsce. Do teraz bowiem nie otrzymałem potwierdzonych informacji w tym zakresie. Osobiście dołożę wszelkich starań, aby pomóc organom ścigania w ustaleniu sprawców tego haniebnego przestępstwa – skomentował Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.

https://www.facebook.com/dariuszwojtowicz.net/videos/855210015815653

Dodał także, że do końca stycznia 2023 roku na stronie mysłowickiego magistratu zostanie opublikowana biała księga z całości postępowania, celem pokazania transparentności przeprowadzonych działań.

Przypomnijmy, że sprawa składowiska niebezpiecznych odpadów ciągnęła się od 2018 r. Wówczas na wydzierżawiony od prywatnego przedsiębiorcy teren przy ul. Brzezińskiej 50 spółka Mundo Trade sprowadziła około 8 tys. ton ciekłych odpadów niebezpiecznych. Były tam składowane i przechowywane nieprawidłowo, a przede wszystkim nielegalnie. Ostatnia tona chemikaliów została wywieziona z Mysłowic w lipcu br. Całość przedsięwzięcia kosztowała prawie 98 mln zł. Za wywóz i utylizację 8 tys. ton odpadów było odpowiedzialne konsorcjum firm Hydrogeotechnika z Kielc i spółki Geocoma z Krakowa. Natomiast pozostałe 426 ton usunęła spółka Sarpi Veolia z Dąbrowy Górniczej.