fot.pixabay

W miniony piątek mysłowiccy policjanci interweniowali na ul. Wyspiańskiego, gdzie rzekomo podtruwane miały być zwierzęta. Stróże prawa podjęli intensywne czynności celem ustalenia osoby, która rozsypuje podejrzaną karmę na ulicach. Dzięki wnikliwej pracy dzielnicowy dotarł do kobiety odpowiedzialnej za dokarmianie zwierząt. Rzekoma trucizna okazała się karmą z dodatkiem suplementów.

W piątek (8 lutego) policjanci zostali wezwani do interwencji na ul. Wyspiańskiego.

Według zgłoszenia na ulicy miała być rozsypana karma dla kotów o „dziwnym” zabarwieniu. Znaleziono także ślady krwi i kocią sierść. Stróże prawa natychmiast podjęli czynności zmierzające do ustalenia osoby odpowiedzialnej za rozsypywanie karmy. – relacjonuje sierż. Damian Sokołowski z mysłowickiej policji.

Dobrą znajomością swojego rejonu ponownie wykazał się dzielnicowy z Klachowca sierż. szt. Paweł Boroń. Ustalił on kobietę, która przyznała, że od wielu lat dokarmia żyjące w pobliżu ul. Wyspiańskiego koty.

– „Podejrzane” zabarwienie karmy natomiast spowodowane jest dodawaniem przez nią w okresie zimowym suplementów z witaminami. Nie potwierdzono żeby w wyniku dokarmiania ucierpiało jakiekolwiek zwierzę. – wyjaśnia sierż. Damian Sokołowski.